Edukacja do samorealizacji.
Sylwester Scisłowicz
Edukacja do samorealizacji.
W poszukiwaniu optymalnego dla całożyciowego rozwoju człowieka modelu kształcenia* >>>>>>>>>>>>>strona 349
(zielonym kolorem oznaczone są oryginalne numery stron)
W obecnych czasach termin edukacja ma bardzo rozległe znaczenie, określa bowiem wszystkie procesy oświatowo-wychowawcze, obejmujące zarówno kształcenie i wychowanie jak też szeroko pojmowaną oświatę.
Niestety, tak jak przed wiekami również teraz, wśród celów edukacji dominujące miejsca mają te, które służą dostosowaniu człowieka do zastanego świata, w tym m.in. do przejmowania, kultywowania, czasem rozwijania zastanych struktur społecznych, ideologicznych i rzeczowych. Edukacja, której celem, tak jak u personalistów i psychologów humanistycznych, jest zgodny z autonomicznymi możliwościami, pragnieniami i dążeniami człowieka jego całożyciowy wszechstronny rozwój, pozostaje jedynie w teorii.
Niniejszy głos, z konieczności przedstawienia bardzo krótkiej wypowiedzi, ma charakter niesystemowej refleksji, a jego celem jest między innymi zwrócenie uwagi odbiorcy na najistotniejsze według mnie zagadnienia związane z poszukiwaniem optymalnego dla całożyciowego rozwoju człowieka, modelu edukacji. Zagadnieniami tymi są głównie: nauczyciel, nauczany i ich samorealizacja.
Dzisiaj jesteśmy świadkami pogłębiającego się zagubienia przeciętnego człowieka. Z jednej strony wie coraz więcej, tworzy jeszcze bardziej skomplikowane obiekty techniczne, aby mu służyły, z drugiej jednak uświadamia sobie coraz mocniej, że wraz z przyrostem wiedzy przybywa coraz więcej pytań, a wraz z rozwojem techniki staje się przez nią coraz bardziej ubezwłasnowolniony. Ale nie tylko technika ogranicza wolność podmiotu, zawęża ją również m.in. wciąż doskonalona wiedza socjotechniczna tworzona w celu manipulowania nim, aby postępował nie tak jak naprawdę pragnie, ale tak jak
>>>>>>>>>>>>>strona 350
życzą sobie tego różnego rodzaju decydenci i przemysłowcy.
Coraz częściej obserwuje się w realnym życiu ludzi sukcesu przekonanych, że stają się lepsi od innych ponieważ są posiadaczami np. coraz droższych przedmiotów lub coraz większej władzy. W utrwalaniu takiej, niezgodnej z naturą, samooceny wspiera ich większość podobnie myślących osób z otoczenia. Podmiotów dostosowanych do świata zastanego, wierzących, że na tym aby być „kimś" w ocenie innych polega sens istnienia. Ludzi, którzy raczej nie podejmują refleksji nad tym, że aby być naprawdę „kimś" trzeba być przede wszystkim sobą, że tylko życie i podejmowanie zadań zgodnie z osobistym, nie narzuconym z góry nie bezkrytycznie przyswojonym scenariuszem, może doprowadzić człowieka do jego sensu życia i osobistego (najwyższego) sukcesu.
Na szczęście coraz więcej osób, już nie tylko intuicyjnie, uświadamia sobie naszkicowane powyżej zagrożenia. Mówią o nich nie tylko filozofowie, socjolodzy, psycholodzy, przedstawiciele innych nauk, ale i osoby, które nie zdobyły wysokiego wykształcenia instytucjonalnego, a swoją wiedzę uzyskały w drodze samodzielnych poszukiwań m.in. autorefleksji opartej o obserwację siebie, innych ludzi, przyrody i rozwoju świata.
Wielu takim ludziom nasuwa się refleksja, że edukacja, np. nauczanie w szkole i wychowanie w ogóle, zamiast (mimo ich deklaracji) służyć rozwojowi człowieka, jeszcze bardziej urabia go, alienuje i przystosowuje do coraz bardziej odhumanizowanego życia. Istnienia (wegetacji) w świecie, w którym w konsekwencji uzyskanej kompatybilności prawie każdy wie co zrobić aby być kimś przez nabywanie znaczenia dla innych, jednak nie wie co zrobić aby być kimś przez, niesprzeczne z obiektywnymi celami innych, bycie sobą.
Niniejszym głosem pragnę zwrócić baczniejszą uwagę jego adresatów nie tylko na samą edukację, ale również na podstawowy jej podmiot - nauczyciela. Wyrażam bowiem przekonanie, że to właśnie on może być najważniejszym ogniwem systemu kształcenia we wdrażaniu uczniów (w każdym wieku) do konstruktywnej dla wszystkich, pożądanej podmiotowo i społecznie całożyciowej samorealizacji. Przypuszczam, że wszelkie działania zmierzające do przeobrażenia edukacji, w bardziej niż dotąd prorozwojową i przyjazną dla konstytuowania się autonomii podmiotu, należy zacząć od zmiany modelu nauczyciela.
>>>>>>>>>>>>>strona 351
Termin „samorealizacja", który został wprowadzony do filozofii przez Sorena A. Kierkegaarda w XIX w., dzisiaj używany bywa w przeróżnych znaczeniach przez bardzo wielu ludzi min. naukowców, ideologów, polityków i menagerów. Za prekursorów samorealizacji na gruncie psychologii uważa się Kurta Goidsteina, Abrahama Masłowa i Carla Rogersa. Dzięki nim uzyskała ona popularność wśród teoetyków i badaczy zajmujących się rozważaniami nad wszechstronnym, całożyciowym (w pewnym sensie transcendentalnym) rozwojem osobowości człowieka. Znalazła też swoich krytyków, głównie wśród osób preferujących pozytywistyczny model uprawiania nauki, w tym min. behawiorystów, uważających, że nie jest nadal na tyle zdefiniowana, aby być efektywnym predyktorem zależności badawczych[1].
Zwolennicy idei samorealizacji, do których i ja się zaliczam, posiadający więcej pokory co do słuszności jedynie tego co da się zweryfikować w oparciu o uchwytne empiryczne informacje, przyjmują że indywidualne (w tym wrodzone) cechy bazalne człowieka odgrywają jedną z pierwszorzędnych ról w jego konstruktywnym, na rzecz siebie i innych ludzi, całożyciowym rozwoju. Cechy te wpływają zarówno na to, że człowiek jest do czegoś szczególnie uzdolniony (nawet jeśli tego jeszcze dzisiaj nie ma!), jak też na to, że pewnie działania przychodzą mu z ogromną trudnością, a niektórych nie jest w stanie zrobić w ogóle.
Obecnie w literaturze fachowej odnaleźć można kilkanaście interesujących definicji samorealizacji. Dla mnie najbliższa wydaje się koncepcja zaproponowana przez K. Obuchowskiego, który nie traktuje samorealizacji, jak większość jej propagatorów, jako jedynie kreacji zawartego w osobie potencjału danej formy, ale jako: „(…)przybieranie kształtów optymalnych zarówno ze względu na możliwości osoby, jak i interesy świata, w którym żyje"[2].
W swojej koncepcji autor ten odróżnia osobę, która w jej kształcie osobowości jest „wyrealizowana" przez różnorodne sytuacje, od osoby nadającej tym sytuacjom własny kształt[3]. K. Obuchowski - i to wydaje się być szczególnie ważne - tak rozumianej samorealizacji przeciwstawia alienację, czyli: „(...) zmiany osobowości nie stanowiące wyników własnej intencjonalnie podjętej praktyki, ale wymuszone sytuacjami, tym repertuarem wzmocnień pozytywnych i negatywnych, którymi dysponuje społeczeństwo"[4]. Przedstawicielami tego
>>>>>>>>>>>>>strona 352
ostatniego są min. rodzina, szkoła, grupy rówieśnicze, sąsiedzi, znajomi i lokalna społeczność.
Inaczej mówiąc, warunkiem samorealizacji jest min. prawo (nawet obowiązek) realizowania swoich autogennych dążeń (zadań, nie wymagań) w celach i sposobach pożądanych społecznie. Osoba samorealizująca się może robić prawie wszystko byle by było to zgodne z obiektywnymi, rozwojowymi celami innych ludzi. Nie wolno jej przy tym krzywdzić ani siebie, ani innych osób, nawet tych które żyją po drugiej stronie Ziemi lub żyć będą w odległej przyszłości. Jednostka taka z jednej strony osiąga ogromną wolność, może bowiem np., jeżeli jest to konieczne do realizowania jej celów, przełamywać odwieczne kanony kulturowe (wzorce, normy, zasady itp.), z drugiej strony jednak przyjmuje na siebie ogromną samoodpowiedzialność (głównie jako odpowiedzialność przed sobą!) za wszelkie negatywne konsekwencje swoich działań dla siebie i dla innych. Dla osoby tej odpowiedzialność przed sobą, pozwalająca zachować spójność wewnętrznych energii, jest znaczenie ważniejsza niż odpowiedzialność przed innymi.
Wszyscy wiemy, że tradycyjna edukacja, w tym nawet dzisiejsza zreformowana polska szkoła, wymusza na jej uczestnikach uczenie się ściśle odgórnie (plus ambicje nauczycieli) określonych informacji, umiejętności, sprawności i postaw emocjonalnych. Zresztą w konsekwencji, w praktyce życiowej większość z nich się zupełnie nie przydaje. W edukacji nadal znikome miejsce zajmują treści wdrażające ludzi do samorealizacji. Przyczyn takiego stanu jest wiele. Jedną z ważniejszych jest fakt, że nadal nauczyciele są rozliczani przede wszystkim z tego co się da sprawdzić najszybciej, głównie z tego ile encyklopedycznej, niesystemowej, często nie interesującej uczniów wiedzy udało im się wdrukować w ich umysły. W efekcie niemal wszyscy podlegają dużemu zniewoleniu zewnętrznemu, co ich prowadzi do mniejszej lub większej alienacji, a układy społeczne podlegają dalszej reprodukcji świata zastanego[5]. Świata, w którym nadal człowiek zadaje bliźniemu niepotrzebne do niczego, chyba że do bezrefleksyjnego, doraźnego dowartościowania się, cierpienia. Przy czym nazywa to np. szkołą.
Każdy z nas spotkał w swoim życiu przynajmniej jednego wspaniałego nauczyciela. Kogoś kto umiał w nas odkryć i rozbudzić nasze dzisiejsze pasje, kto nauczył nas cieszyć się z tego co jest w nas sa-
>>>>>>>>>>>>>strona 353
mych, kto wreszcie wpłynął na poprawienie naszej samooceny i dał wiarę w nasze możliwości sprawcze. Całkiem możliwe, że nasza obecność tutaj, na drodze tworzenia lepszego świata społecznego, jest konsekwencją takiego spotkania. Kiedy wspominamy takiego nauczyciela, przynajmniej na chwilę poprawia nam się nastrój, mamy poczucie większej siły i chęci działania. Kiedy retrospektywnie analizujemy jego zachowanie, uświadamiamy sobie, że na tle innych osób było ono dość oryginalne, chociaż nic wynikało z jego chęci bycia kimś takim. Przypominamy sobie też, że nie było w nim jakichkolwiek elementów przemocy. Możemy powiedzieć, iż jego siła wynikała z tego, że umiejąc czerpać ogromne satysfakcje osobiste z łączenia własnych zadań z celami ogólnospołecznymi, wciąż pozostawał sobą, mimo iż zabrzmi to banalnie muszę powiedzieć, że osobę samorealizującą się może ukształtować tylko nauczyciel posiadający taką cechę osobowości, tak jak np. tylko lekarz jest w stanie wykształcić lekarza, kierowca - kierowcę, a piekarz - piekarza. Chociaż koniecznie trzeba tutaj zwrócić uwagę na fakt, że nawet najlepszy fachowiec, jeżeli nie posiada wrodzonego talentu pedagogicznego, nie jest w stanie wykształcić dobrego specjalisty w swojej dziedzinie. Dlatego też w zawodzie nauczyciela nie wystarczy być tylko bardzo dobrym specjalistą w wykładanej przez siebie dziedzinie, ale również świetnym, inspirującym innych do własnych poszukiwań pedagogiem"[6].
Nie tylko na bazie wskazanych dotąd przesłanek, ale również w oparciu o szereg innych, których w tak krótkim głosie przedstawić nie sposób, można przypuszczać, że człowiek samorealizujący się, niezależnie od wykształcenia i zawodu jaki reprezentuje, niezależnie też od swoich pasji, należy do potencjalnie lub realnie świetnych pedagogów. Nie rywalizując bowiem z innymi, czerpiąc wielkie satysfakcje z osiągania własnych zadań, mieszczących się w celach pożądanych społecznie, chętnie dzieli się swoją wiedzą, nabytymi umiejętnościami i sprawnościami z wszystkimi zainteresowanymi. Osoby posiadające podobne do niego zainteresowania, wręcz zarażają się jego poszukiwawczymi pasjami, a w konsekwencji m.in. proosobistymi i prospołecznymi postawami emocjonalnymi.
Te i inne, racjonalne i intuicyjne przesłanki pozwalają na postawienie hipotezy (której niestety znane nam metody badań nie będą mogły potwierdzić), że najlepszym nauczycielem w przygotowaniu człowieka do wartościowego i konstruktywnego, zarówno dla niego
>>>>>>>>>>>>>strona 354
jak i dla innych ludzi życia, będzie chcąca to robić nie zalienowana przez świat zastany, osoba samorealizująca się. Najlepiej zaś funkcjonującym, na rzecz humanizacji uprzedmiotowionych społeczeństw i podmiotów, w tym dla tworzenia bardziej przyjaznych stosunków międzyludzkich systemem edukacji, będzie system w którym na wszystkich jego szczeblach działać będą osoby samorealizujące się.
*Źródło:
Scisłowicz S.: Edukacja do samorealizacji. W poszukiwaniu optymalnego dla całożyciowego rozwoju człowieka modelu kształcenia /W:/ Gawlina Z., Scisłowicz S.: Pedagogika wobec aktualnych problemów społecznych. Wyd. WSBiP. Ostrowiec Świętokrzyski 2002.
[1] Por. m.in. Zimbardo P. G., Psychologia i życie. Warszawa 1997, s. 405.
[2] Obuchowski K.., Adaptacja twórcza. Warszawa 1988, s. 220 i in.; por. również: Obuchowski K., Człowiek intencjonalny, Warszawa 1993; Przez galaktykę potrzeb, Poznań 1995; W poszukiwaniu właściwości człowieka, Warszawa 1989.
[3] Obuchowski K.., Adaptacja twórcza, s. 220.
[4] Tamże.
[5] Bourdieu J. P, Passeron J. C., Reprodukcja. Elementy teorii systemu nauczania,
Warszawa 1990.
[6]Scisłowicz S., Profesjonalizm oświatowca a skuteczne metody nauczania i uczenia się. Systemowe rozważania i refleksje, ,,Acta Scienifica Akademiae Ostroviensis". „Prace Pedagogiczne I" 1999, nr 5.
|